poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 12

- ... no więc to tak przed wyjazdem byłem dość  "nie grzecznym" chłopczykiem. Alexander to mój były pracodawca. Tak, bylem gangsterem, ale skończyłem z tym gównem. Cóż by wyrwać się z tego bagna wyjechałem. Tak poznałem chłopaków i założyliśmy 1D. Nigdy uczucie, które do ciebie żywię nie wygasło i przepraszam za te wszystkie chwile.
- To są chyba kurwa jakieś totalne jaja!! To jest cyrk na kółkach!! PRZEZ CIEBIE PO TWOIM WYJEŹDZIE PRZEPŁAKAŁAM HEKTOLITRY ŁEZ I TY MI TU TERAZ WYJEŻDŻASZ, ŻE TO JAKICH ZAKICHANY GANG BYŁ POWODEM TWOJEGO WYJAZDU!!!!! TY SOBIE CHYBA ŻARTUJESZ, TEN CZŁOWIEK MNIE PORWAŁ Z TWOJEJ WINY. MAM CIĘ PO DZIURKI W NOSIE. CHCESZ SIĘ BAWIĆ W GANGSTERA TO RÓB TA CO CHCE TA ALE BEZE MNIE. ŻEGNAM PADALCU I NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE NA KROK BO INACZEJ POSZCZUJE PSAMI!!!!!- wybuchła.. totalnie jej się nie dziwie to moja wina. Powiedziała mi w twarz, pewnie nie świadomie, że coś do mnie czuła.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie huk drzwi. Wyszła z impetem. Cóż ja teraz zrobię???

Izabella

On chyba na głowę upadł. Ja go kocham, a on mi z takimi cud, miód newsami wyjeżdża. To mi się wszystko w głowie nie mieści.
Weszłam do domu, usiadłam na sofie i nie wiedziałam co robić. Zadzwoniłam do Johan.
- No hejo, masz coś ciekawego do roboty?
-W zasadzie to nie, idziemy paczką do skateparku ponabijać się z bachorów. Może pójdziesz z nami?- zapytała
- W zasadzie to nie mam nic do roboty. Wpadnijcie do mnie. Napijemy się czegoś mocniejszego i gdzieś mam skręty.
- Uuu, takiej okazji się nie przepuszcza będziemy za jakieś 15-20 minut. Ciao bambino.-rozłączyła się.
No więc do mojego domu wpada cała paczka. Będzie się z czego pośmiać. Zakumulowałam się z nimi tuż po wyjeździe Liama i dostosowałam się do ich charakterystycznego poczucia humoru. Czyli jakiego? Napierdzielania się innych.
Po jakiś 20 minutach usłyszałam otwierani drzwi. To oni. Oni nigdy nie pukają.
-No siema. Gdzie te procenty?- zapytał na wstępie Jack
-A jak myślisz? Jak dla mnie to w barku?- odpowiedziałam dosyć chamsko
Piliśmy, śmieliśmy się i jaraliśmy. Zapomniałam o wydarzeniach i o całym bożym świecie. Było już dosyć późno Colm, Jo i Jack wyszli. Został tylko Leon. Lubiłam z nim pogadać i doskonale wiedziałam, że on żywi do mnie jakieś uczucie. JA do niego nic poza przyjaźnią. Posprzątaliśmy. Gdy wkładałam naczynia do zmywarki złapał mnie  z tyłu w pasie i przyciągnął do siebie mocno. Nie byłam trzeźwa i nie myślałam racjonalnie. Leo odwrócił mnie gwałtownie w swoją stronę. Popatrzył na mnie z pożądaniem. Mocno mnie pocałował. Nie wiedziałam co robić .... i oddałam pocałunek. Włożył swoje ręce pod moją koszulkę. Zerwał ją ze mnie. Nie pozostałam mu dłużna i uczyniłam to samo. Zjechał rękoma na moje pośladki i mocno je ścisnął. Podskoczyłam i oplotłam nogami jego biodra. Zaniósł mnie do pokoju cały czas składał pocałunki na moim ciele. Zdjął ze mnie resztę mojej garderoby i nie czekają c na moja odpowiedź zdjął też swoją. Zrobiliśmy to raz, drugi, w różnych pomieszczeniach. Zasnęliśmy w wannie.

Alexander

Arrrr, już ja im się odpłacę, mogłem się domyślić, że coś kombinuje. Przecież to nie w jego stylu. Zapłaci mi jeszcze za to. Ta jego dziunia skończy w burdelu a on i jego team w kostnicy. JA ALEXANDER WANG DOKONAM TEGO. ZAPŁACI MI ZA TO.

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 11

Izabella:

Dojechaliśmy do domu chłopaków, byłam przerażona tym co się stało. Najbardziej martwiłam się o Caroline, całą drogę leżała bez ruchu, nie wiedziałam co się stało, być może to coś poważnego. Wysiadłam z samochodu, teraz wszystko do mnie dochodziło ze zdwojoną siłą. Nawet nie wiem kiedy Liam złapał mnie z rękę i mocno objął mnie ramieniem. Byłam tak mocno zszokowana, że bez zastanowienia wtuliłam się w niego. W tym samym czasie Louis delikatnie wyciągał z samochodu moją znajomą. Li zaprowadził mnie do swojego pokoju, usiadłam na wielkim łóżku.
- Odpocznij trochę.- oznajmił łagodnym tonem Liam- jak wypoczniesz wyjaśnię ci całą tą sprawę.
W tym momencie wyszedł i zostawił mnie z mętlikiem w głowie. Cóż miałam począć, byłam strasznie zmęczona i za parę chwil odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Liam:

Wyszedłem z pokoju i od razu zacząłem układać sobie w głowie co powiem Belli po jej obudzeniu. Zszedłem na parter, był już tam lekarz, oglądał mocno poranioną dziewczynę. Kim ona w ogóle była. Po chwili zastanowienia doszło do mnie, że to "pracownica" Wanga. Znałem jej historie. Ojciec oddał ją temu okrutnikowi za kasę na dragi. Współczuję tej dziewczynie, pewnie nie zna prawdziwej wersji. Miała tylko 9 lat i już trafiła do piekła na ziemi. Nawet nie zauważyłem kiedy stanął obok mnie Louis.
- Co tam z Bellą?- zapytał
- Na razie śpi, ale nie mam bladego pojęcia jak wytłumaczyć jej to zdarzenie.- myśl o tym jak zareaguje wywołuje u mnie gęsią skórkę- A tak ogółem, co ta dziewczyna tutaj robi?
- To Caroline, poznała ją Izabella u Wanga. Stanęła w jej obronie. Ona kontra ochroniarz to i tak dobrze się skończyło. Mam nadzieję, że nic poważnego jej nie będzie.
- To silna dziewczyna. Pomożemy jej w stanięciu na nogi. To co przeżyła zostawiło w jej głowie jakiś ślad.
Chwilę przypatrywaliśmy się pracy naszego znajomego lekarza. Robił jej jakieś dziwne badania. Po jakiś 30 minutach podszedł do nas.
- Witajcie, jeśli chodzi o tą niewiastę, jest bardzo silna, ale ma połamane parę żeber i jest bardzo osłabiona. Przepisałem jej parę witamin i suplementów by szybko z tego wyszła. Jeśli chodzi o żebra niech się nie przesila i  dużo odpoczywa. Wstąpię do was za 2 tygodnie i zobaczymy co dalej.- Odpowiedział i wyszedł.
Louis do niej podszedł i wziął na ręce, zaniósł ją do pokoju. Usiadłam w kuchni, i wyglądałem przez okno. Widok rozciągał się na piękny las. W pewnym momencie poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłem się i zobaczyłem stojącą za mną Izabellę. Wyglądała tak ślicznie. Ahh... anioł w ludzkiej postaci, kobieta mojego życia, królowa mojej duszy. HALLO ziemia do Liama.
- Liam, miałeś mi chyba coś powiedzieć.-wypowiedziała ta frazę ze stoickim spokojem, jakby nie ona.
- Więc, Bell, miałem ci to powiedzieć już dawno temu, ale nie miałem odwagi.
-C'man Li nie mam całej wieczności na twoje wodolejstwo, mów prosto z mostu.- i wróciła.
- No to tak......

***********
Nie dodawałam odcinków przez długi czas i nie mam żadnego usprawiedliwienia, może tylko szkoła i przepraszam poprawię się.