poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 12

- ... no więc to tak przed wyjazdem byłem dość  "nie grzecznym" chłopczykiem. Alexander to mój były pracodawca. Tak, bylem gangsterem, ale skończyłem z tym gównem. Cóż by wyrwać się z tego bagna wyjechałem. Tak poznałem chłopaków i założyliśmy 1D. Nigdy uczucie, które do ciebie żywię nie wygasło i przepraszam za te wszystkie chwile.
- To są chyba kurwa jakieś totalne jaja!! To jest cyrk na kółkach!! PRZEZ CIEBIE PO TWOIM WYJEŹDZIE PRZEPŁAKAŁAM HEKTOLITRY ŁEZ I TY MI TU TERAZ WYJEŻDŻASZ, ŻE TO JAKICH ZAKICHANY GANG BYŁ POWODEM TWOJEGO WYJAZDU!!!!! TY SOBIE CHYBA ŻARTUJESZ, TEN CZŁOWIEK MNIE PORWAŁ Z TWOJEJ WINY. MAM CIĘ PO DZIURKI W NOSIE. CHCESZ SIĘ BAWIĆ W GANGSTERA TO RÓB TA CO CHCE TA ALE BEZE MNIE. ŻEGNAM PADALCU I NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE NA KROK BO INACZEJ POSZCZUJE PSAMI!!!!!- wybuchła.. totalnie jej się nie dziwie to moja wina. Powiedziała mi w twarz, pewnie nie świadomie, że coś do mnie czuła.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie huk drzwi. Wyszła z impetem. Cóż ja teraz zrobię???

Izabella

On chyba na głowę upadł. Ja go kocham, a on mi z takimi cud, miód newsami wyjeżdża. To mi się wszystko w głowie nie mieści.
Weszłam do domu, usiadłam na sofie i nie wiedziałam co robić. Zadzwoniłam do Johan.
- No hejo, masz coś ciekawego do roboty?
-W zasadzie to nie, idziemy paczką do skateparku ponabijać się z bachorów. Może pójdziesz z nami?- zapytała
- W zasadzie to nie mam nic do roboty. Wpadnijcie do mnie. Napijemy się czegoś mocniejszego i gdzieś mam skręty.
- Uuu, takiej okazji się nie przepuszcza będziemy za jakieś 15-20 minut. Ciao bambino.-rozłączyła się.
No więc do mojego domu wpada cała paczka. Będzie się z czego pośmiać. Zakumulowałam się z nimi tuż po wyjeździe Liama i dostosowałam się do ich charakterystycznego poczucia humoru. Czyli jakiego? Napierdzielania się innych.
Po jakiś 20 minutach usłyszałam otwierani drzwi. To oni. Oni nigdy nie pukają.
-No siema. Gdzie te procenty?- zapytał na wstępie Jack
-A jak myślisz? Jak dla mnie to w barku?- odpowiedziałam dosyć chamsko
Piliśmy, śmieliśmy się i jaraliśmy. Zapomniałam o wydarzeniach i o całym bożym świecie. Było już dosyć późno Colm, Jo i Jack wyszli. Został tylko Leon. Lubiłam z nim pogadać i doskonale wiedziałam, że on żywi do mnie jakieś uczucie. JA do niego nic poza przyjaźnią. Posprzątaliśmy. Gdy wkładałam naczynia do zmywarki złapał mnie  z tyłu w pasie i przyciągnął do siebie mocno. Nie byłam trzeźwa i nie myślałam racjonalnie. Leo odwrócił mnie gwałtownie w swoją stronę. Popatrzył na mnie z pożądaniem. Mocno mnie pocałował. Nie wiedziałam co robić .... i oddałam pocałunek. Włożył swoje ręce pod moją koszulkę. Zerwał ją ze mnie. Nie pozostałam mu dłużna i uczyniłam to samo. Zjechał rękoma na moje pośladki i mocno je ścisnął. Podskoczyłam i oplotłam nogami jego biodra. Zaniósł mnie do pokoju cały czas składał pocałunki na moim ciele. Zdjął ze mnie resztę mojej garderoby i nie czekają c na moja odpowiedź zdjął też swoją. Zrobiliśmy to raz, drugi, w różnych pomieszczeniach. Zasnęliśmy w wannie.

Alexander

Arrrr, już ja im się odpłacę, mogłem się domyślić, że coś kombinuje. Przecież to nie w jego stylu. Zapłaci mi jeszcze za to. Ta jego dziunia skończy w burdelu a on i jego team w kostnicy. JA ALEXANDER WANG DOKONAM TEGO. ZAPŁACI MI ZA TO.

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 11

Izabella:

Dojechaliśmy do domu chłopaków, byłam przerażona tym co się stało. Najbardziej martwiłam się o Caroline, całą drogę leżała bez ruchu, nie wiedziałam co się stało, być może to coś poważnego. Wysiadłam z samochodu, teraz wszystko do mnie dochodziło ze zdwojoną siłą. Nawet nie wiem kiedy Liam złapał mnie z rękę i mocno objął mnie ramieniem. Byłam tak mocno zszokowana, że bez zastanowienia wtuliłam się w niego. W tym samym czasie Louis delikatnie wyciągał z samochodu moją znajomą. Li zaprowadził mnie do swojego pokoju, usiadłam na wielkim łóżku.
- Odpocznij trochę.- oznajmił łagodnym tonem Liam- jak wypoczniesz wyjaśnię ci całą tą sprawę.
W tym momencie wyszedł i zostawił mnie z mętlikiem w głowie. Cóż miałam począć, byłam strasznie zmęczona i za parę chwil odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Liam:

Wyszedłem z pokoju i od razu zacząłem układać sobie w głowie co powiem Belli po jej obudzeniu. Zszedłem na parter, był już tam lekarz, oglądał mocno poranioną dziewczynę. Kim ona w ogóle była. Po chwili zastanowienia doszło do mnie, że to "pracownica" Wanga. Znałem jej historie. Ojciec oddał ją temu okrutnikowi za kasę na dragi. Współczuję tej dziewczynie, pewnie nie zna prawdziwej wersji. Miała tylko 9 lat i już trafiła do piekła na ziemi. Nawet nie zauważyłem kiedy stanął obok mnie Louis.
- Co tam z Bellą?- zapytał
- Na razie śpi, ale nie mam bladego pojęcia jak wytłumaczyć jej to zdarzenie.- myśl o tym jak zareaguje wywołuje u mnie gęsią skórkę- A tak ogółem, co ta dziewczyna tutaj robi?
- To Caroline, poznała ją Izabella u Wanga. Stanęła w jej obronie. Ona kontra ochroniarz to i tak dobrze się skończyło. Mam nadzieję, że nic poważnego jej nie będzie.
- To silna dziewczyna. Pomożemy jej w stanięciu na nogi. To co przeżyła zostawiło w jej głowie jakiś ślad.
Chwilę przypatrywaliśmy się pracy naszego znajomego lekarza. Robił jej jakieś dziwne badania. Po jakiś 30 minutach podszedł do nas.
- Witajcie, jeśli chodzi o tą niewiastę, jest bardzo silna, ale ma połamane parę żeber i jest bardzo osłabiona. Przepisałem jej parę witamin i suplementów by szybko z tego wyszła. Jeśli chodzi o żebra niech się nie przesila i  dużo odpoczywa. Wstąpię do was za 2 tygodnie i zobaczymy co dalej.- Odpowiedział i wyszedł.
Louis do niej podszedł i wziął na ręce, zaniósł ją do pokoju. Usiadłam w kuchni, i wyglądałem przez okno. Widok rozciągał się na piękny las. W pewnym momencie poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłem się i zobaczyłem stojącą za mną Izabellę. Wyglądała tak ślicznie. Ahh... anioł w ludzkiej postaci, kobieta mojego życia, królowa mojej duszy. HALLO ziemia do Liama.
- Liam, miałeś mi chyba coś powiedzieć.-wypowiedziała ta frazę ze stoickim spokojem, jakby nie ona.
- Więc, Bell, miałem ci to powiedzieć już dawno temu, ale nie miałem odwagi.
-C'man Li nie mam całej wieczności na twoje wodolejstwo, mów prosto z mostu.- i wróciła.
- No to tak......

***********
Nie dodawałam odcinków przez długi czas i nie mam żadnego usprawiedliwienia, może tylko szkoła i przepraszam poprawię się.

piątek, 12 września 2014

Rozdział 10

Do pomieszczenia wszedł jakiś człowiek. Był przeogromny ( taki a'la goryl). Popatrzył na mnie potem na Caroline.
- Dostała jedzenie, to wystarczy możesz już opuścić ten pokój. Nie chcę byś to oglądała. Muszę lekko pokiereszować naszego gościa.
-Co ale dlaczego ja nic ci nie zrobiłam??!!- zaczęłam się drzeć
-Taka wola Alexandra, nic na to nie poradzę.
Już podnosił rękę ale coś, a raczej ktoś go powstrzymał. Caroline uderzyła go krzesłem w tył głowy. Goryl lekko znieruchomiał. Dziewczyna chwyciła mnie szybko za rękę i zaczęłyśmy uciekać. Lecz w pewnym momencie dogonił nas, chwycił Caroline tak jakby nic nie ważyła i tak po prostu rzucił nią  o ścianę. Już miał mnie dorwać ale znowu coś mu przeszkodziło.
Pomyślałam ja to mam szczęście. Po paru sekundach mężczyzna leżał na ziemi. A za nim stali Zayn i Louis. Szybko podbiegłam do nich i się przytuliłam. Po paru sekundach rzuciłam
-A gdzie Liam?
- Dyskutuje z Wangiem. Więc musimy się streszczać.- odparł Zayn
- Czekajcie, musimy zabrać stąd Caroline.
-Ok. - odparł Louis i szybko ale delikatnie zabrał ją na ręce. Bidulka była nie przytomna.
Zayn szybko napisał do kogoś sms-a i szybko opuściliśmy ten zasrany budynek.


LIAM:

Usiadłem sobie na sofie. Dostałem od Alexandra szklaneczkę burbona i zaczęliśmy konwersować.
- A więc przyszedłeś pewnie w sprawie pracy?- zapytał zadowolony Wang
- No coś w tym deseń i nie zapominajmy o Izabelli. Jeżeli już mam dla ciebie pracować to chce przedstawić swoje wymagania.
- Oooo, stanowczy jak zwykle. Lubię cię takiego. Od razu przechodzisz w szczegóły  i nie owijasz w bawełnę. Więc co byś chciał?

Po tym pytaniu dostałem wiadomość od Zayna, że wszystko jest ok i mają Belle.
- No właśnie jest taki pomysł bym dla ciebie w ogóle nie pracował. Nie chcę pakować się w to bagno. To są moje wymagania : ZOSTAW MNIE W ŚWIĘTYM SPOKOJU I ODWAL SIĘ OD MOICH NAJBLIŻSZYCH!!!- po tych słowach wstałem i wyszedłem z jego posiadłości. Mina Wanga była bezcenna.
Szybko wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy do domu. W samochodzie oprócz Izabelli była jakaś inna dziewczyna, która była strasznie poraniona. Ale tym zajmiemy się już na miejscu.



------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam was najmocniej ale wakacje, nie chciało mi się pisać jak byłam na jakimś wyjeździe i po prostu chciałam ten wolny czas spędzić z kumplami. Przepraszam jeszcze raz i obiecuję że teraz odcinki będą się pojawiać.

środa, 25 czerwca 2014

WAŻNA INFORMACJA !!!!!!

Hej, przepraszam was, że tak długo nie pisałam ale miałam ważne powody.

Druga informacja to taka, że założyłam drugiego bloga ( o innej tematyce). Jeżeli jesteście zainteresowani to proszę czytajcie.

http://fight-to-the-end-and-much-longer.blogspot.com/

Jest on on tematyce sportowej. Spokojnie to tylko takie opowiadanie ze sportowcami ( żadnych wynikow itp.) ZAPRASZAM :D

http://fight-to-the-end-and-much-longer.blogspot.com/

http://fight-to-the-end-and-much-longer.blogspot.com/

http://fight-to-the-end-and-much-longer.blogspot.com/

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 9

Izabella:


Siedziałam w jakimś pokoju, nie wiedziałam gdzie jestem i co ja tu do cholery robię. Powoli wszystko do mnie dochodziło, że widziałam przed szkołą Liama i nagle zgasło mi światło. O co w tym wszystkim chodzi? Obudziłam się jakieś 30 minut temu i nikt nawet nie raczył zerknąć do mnie czy żyję. Kurwa, nawet zabrali mi mój telefon, pół biedy, że lubiłam nosić zegarki, była godzina... o ja pierdziele już 20.15, a ze szkoły wyszłam o 14.05. Po co w ogóle ktoś mnie tu trzyma? Nagle do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Wyglądał na mniej więcej 23-25 lat, był bardzo przystojny.
- Hej śliczna, jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?-zapytał uwodzicielskim głosem
- Czuje się fatalnie, gdzie ja do pieprzonego krasnala jestem?!- wydarłam się
- Spokojnie, ochłoń trochę. Nic ci nie będzie chyba, że twój chłoptaś zawali.
- O czyt ty gadasz? Co ma do tego gówna Liam?
- Złotko nie interesuj się, nie twoja liga, a tak w ogóle to Payne ci coś może opowie. Skończmy tą rozmowę, bo powoli robi się nużąca. Zaraz przyjdzie tu do ciebie Caroline i da ci coś do jedzenia. Ciao Bella.
- Alee.....
-Ciiiiiiiii, spokojnie seniorita.- Powiedział i wyszedł
Ja pierdzielę, co z tym wszystkim ma wspólnego Liam?


Liam:

Szybko wszedłem do naszego lokum. Cała czwórka siedziała na sofie i grała na PS4.
- I co z Bellą?- zapytał Hazza
- Kurwa, jest jeszcze gorzej niż było. Izabella została porwana przez Wanga i jest teraz kartą przetargową.
-Co ty gadasz?- zapytał/oznajmił Louis
- Właśnie w tej sprawie chcę z wami podyskutować. Wiem, że to co teraz powiem będzie trochę niezręczne, ale chłopaki, jak wy byście się zachowali na moim miejscu? Chciałbym abyście mi pomogli w odbiciu Belli.

- Liam, my zawsze jesteśmy z tobą, pomożemy ci, prawda?- powiedział Zayn
- Jasne, że tak, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego- odpowiedzieli jednogłośnie
- To jaki masz plan?- zapytał Harry
Przedstawiłem im szybo plan i pojechaliśmy do domu Wanga.

Zadzwoniłem do drzwi domu Alexandra, i już na wstępie byłem zaskoczony, ponieważ sam Wang mi otworzył. Moim zadaniem było zagadanie Wanga i tak zwane owijanie w bawełnę, dopiero gdy dostanę sms-a od któregoś z chłopaków mam poinformować mojego ex pracodawcę, że nie wchodzę z nim w zadną umowę.


Izabella:

Siedziałam sobie wściekła na łóżku, które znajdowało się w pokoju. Nagle do pomieszczenie weszła jakaś brunetka.
- Hej jestem Caroline, miło mi cię poznać szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Proszę to twoja kolacja.- Podała mi parę tostów francuskich z nutellą i truskawkami wraz z herbatą.
Wydaje się być mila i chyba one nie jest także zadowolona z tego, że znajduje się w tym budynku.
- Cześć jestem Izabella Nixon, też miło mi i dziękuję za kolacje.
-Nie ma za co.
- Mam malutkie pytanko.
-Słucham odpowiem na każde,
- Gdzie ja jestem, kim jest ten kolo i co tu robisz?
- Hahahaha, malutkie pytanko, ale powiedziałam, że odpowiem, więc tak jesteś w domu Alexandra Wanga, ten facet to on, a ja tu jestem..... nawet nie wiem dlaczego zostałam tu przywieziona przez mojego tatę i już tu zostałam.
-Uuuu, przykro mi. A ie wiesz może dlaczego ja tu jestem?
- Jesteś tu ponieważ........- nie zdążyła dokończyć bo ktoś wszedł do środka.

sobota, 7 czerwca 2014

Krótka informacja

Hej ludzie, przepraszam, że trochę was zaniedbałam ale postaram się nadrobić zaległości. Zapraszam do oglądania zwiastuna mojego bloga autorstwa Roni :)


https://www.youtube.com/watch?v=_pEKkOFVZMg

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 8

Liam:

Gdy do mnie dotarło co się przed momentem stało szybko wsiadłem do samochodu i ruszyłem w pościg za porywaczami mojej ukochanej. Nie mogłem pozwolić by coś jej się stało. Jechałem za nimi bardzo długo wyjechaliśmy poza granice Wolverhampton. Wiedziałem gdzie jedzie ta terenówka. To był teren Alexandra. Po pewnym czasie zatrzymali się przed wielką willą , właścicielem tego "pałacyku" był nie kto inny tylko Wang. Z posiadłości wyszedł jeden ogromniasty facet, wyciągnął Izabellę z samochodu i zaniósł do środka. Ja pierdolę koleś wyglądał jak jakiś King Kong (coś czuję, że wszyscy jego obecni ludzie tak wyglądają).


Postanowiłem zadzwonić do Alexandra i wyjaśnić gnojowi co o tym sądzę. Po paru sygnałach oczekiwania Wang odebrał
-Witaj Liamie, czyżbyś rozpatrzył pozytywnie moją propozycję?
-Co ty sobie kurwa wyobrażasz, miałem czas na zastanowienie, a ty jak jakiś Tarzan porywasz Izabellę!
-Spokojnie, ona jest tylko taką maleńką karta przetargową, a tak wgl. to wejdź do środka co będziesz stał na dworze i się produkował jak możesz wejść i porozmawiamy jak dawni przyjaciele.
Rozłączył się. Czyli wiedział, że koczuje pod jego domem. Cóż mam zrobić skoro już wie, że jestem pod jego "dziuplą". Wszedłem do środka i nie myliłem się już obok drzwi powitali mnie dwie "małpy" z krainy "Bardzo duzi i pojebani kulturyści". Nagle na schodach pojawił się mój były pracodawca.
-No nareszcie znowu się widzimy.-Powiedział bardzo zachwyconym tonem Wang.-Zapraszam do salonu tam sobie w spokoju pogadamy.

-Nie, wolę pogadać i to szybko tutaj.
-Dobrze to słucham.
-Oddaj mi Izabellę!
-Nie to odpada w chwili obecnej, chyba że zgodzisz sie znowu dla mnie pracować?
-Miałem czas, dopiero później miałem ci dać odpowiedź, a ty porywasz Belle?
-No cóż wiedziałem, że raczej powiesz, że już się w to nie bawisz i w ogóle, więc ta dziewczyna to tak jakby zastaw. No więc nie mogę ci jej teraz oddać. Cały czas masz czas do jutra. A teraz przykro mi ale muszę przerwać nasze pogaduszki ponieważ ważne spotkanie. A i nie martw się dziewczynie nie się nie stanie do jutra do godziny 20.00.
Wyszedł i ja miałem obowiązek opuścić jego willę
Nie wiedziałem co mam zrobić więc pojechałem do domu pogadać z chłopakami, może oni coś wymyślą.



--------------------------------------------------
No więc jak obiecałam tak dodaje jeden z 2 rozdziałów tego weekendu. Wiem jest beznadziejny i do dupy, postaram się odkupić swoje winy w jutrzejszym chapterze  :)


poniedziałek, 19 maja 2014

Notka

Przepraszam was, że tak długo nie dodaje nowego rozdziału ale sami rozumiecie koniec roku szkolnego. Obiecuję wam, że w najbliższy weekend wynagrodzę wam to i dodam 2 rozdziały.            
 Tm3937809

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 7

O matko boska, w nocy nie mogłam spać, cały czas myślałam a tych wszystkich wydarzeniach, a na dodatek Liam chyba z 30 razy do mnie dzwonił. Zasnęłam może koło 2.00 ( a najlepsze, że jutro trzeba iść do szkoły).
Rano obudziłam się nieprzytomna, przecież ja zasnę w szkolę. Jakoś zwlekłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Nałożyłam podkład no moje "kochane" wory pod oczami. Dokończyłam mój makijaż i ubrałam się.
Zjadłam na szybko jakieś śniadanie i wyszłam z domu. Przed domem czekali na mnie Jack i Leon. Poszliśmy do szkoły. Przed budynkiem czekali na nas Mac i Joe.
Dziś lekcję zaczynam historią. Na początek już...nuda. W końcu lekcje się skończyły, wyszłam na zewnątrz i tam czekała na mnie niespodzianka (bardzo miła< dla innych>, dla mnie nie ).


Liam:

Dzwoniłem do Belli chyba z 1000 razy, ani razu  nie odebrała. Cały czas miałem doła. Zszedłem do salonu, przywitałem się z chłopakami. 
- Ktoś do ciebie dzwonił.-Oznajmił Niall
-Kto?-Odpowiedziałem
- Koleś był jakiś dziwny i w ogóle jakby oderwany od rzeczywistości, mówił, że masz do niego oddzwonić. przedstawił się jako Alexander.
O KURWA PIERDOLONA MAĆ, Alexander do mnie dzwonił to mam przejebane. Alexander Wang, był najniebezpieczniejszym gangsterem w tej okolicy. Każdy, kto z im zadarł miło nie kończył.
-Kto to ten Alexander?-zapytał Hazza 
-Hmmm, muszę wam się do czegoś przyznać-mówiłem dosyć niepewnie- przed występem w x factorze, nie byłem do końca grzecznym chłopcem. 
- Co ty pierdolisz, ty Liam Payne urodzony 29 sierpnia 1994 w  Wolverhampton. Chłopak, który boi się łyżek i prawie w ogóle nie pije alkoholu nie był grzeczny? Hahahaha, niezłe leżę i nie wstaję.-zaszydził Zayn
- Tak Zayn, kiedyś nie byłem taki jak teraz.  Kiedyś ścigałem się samochodami, dilowałem, kradłem i itp.
Moim szefem był Alexander. Moją przyjaciółka była jeszcze Izabella, ona nic o tym nie wiedziała, chciałem ją chronić i żeby się nie zamartwiała. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę jak bardzo partolę swoje życie i życie innych, więc postanowiłem, że skończę z tym. Gdy Alexander się o tum pomyśle dowiedziała wpadł w furię, bylem jego najlepszym zawodnikiem, powiedział, że moge robić co chcę, ale to się na mnie i na moich bliskich odbije. Wiedziałem do czego on jest zdolny, więc postanowiłem, że wyjadę stąd jak najszybciej. Belli powiedziałem, że jadę na parę tygodni do rodziny do Londynu. Tam wymyśliłem, że pójdę to x-factora. Wszyscy byli bezpieczni, ale jak widać Alexander cały czas pamięta. 
-Stary, pamiętaj możesz na nas liczyć, nie ważne w jakie gówno wdepniesz my ci pomożemy.- Powiedział podchodząc do mnie i łapiąc za moje ramię Louis.
-Dzięki wielkie, ale teraz to chyba czas na to aby oddzwonić do Wanga.
Poszedłem do swojego pokoju i chwyciłem za fona i wybrałem numer mojego ex "pracodawcy". Po dwóch sygnałach oczekiwania odebrał:
- Witam, witam kogo moje piękne uszy słyszą?
-Czego chcesz Wang? spytałem z pogardą w głosie
-Chcę abyś wrócił. 
-Nie na pewno i definitywnie NIE.
-Uuuu, przygotowałem się na taką odpowiedź. Albo ty wracasz, albo twoja śliczna cizia, jak jej tam... Izabella, będzie moją zabaweczką, a jak mi się znudzi to oddam ją do "domu pomocy spragnionym panom". To co zmieniłeś zdanie.
- Nawet nie próbuj się jej tknąć.
-To jeszcze zobaczymy, masz 48 godzin na podjęcie decyzji. Do zobaczenia Liam.
Po tych słowach rozłączył się. Kurwa nie wiem co robić, nie chcę tam wracać, ale nie chcę by coś się stało mojej ukochanej Izabell.  W pośpiechu wsiadłem do samochodu i podjechałem pod szkolę Bells.
Gdy wyszła ze szkoły i gdy mnie zobaczyła była nieźle zaskoczona gdy mnie zobaczyła.
 Chciałem do niej podejść ale jakiś dwóch kolesi do niej podeszło i przyłożyli do jej nozdrzy jakiś biały materiał. Włożyli ją do jakiegoś samochodu. Ja w tym czasie stałem jak wryty i nie mogłem się ruszyć. Dopiero po tym całym zdarzeniu doszło do mnie co się stało.

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 6

Gdy obudziłam się rano zobaczyłam obok siebie śpiącego Liama. Byłam w szoku. Co on tu do kurwy nędzy robi. Nie mogłam nic sobie przypomnieć co wydarzyło się ubiegłej nocy. Co teraz zrobię? Przespałam się z najprzystojniejszym chłopakiem jakiego znam i zarazem z chłopakiem, którego nienawidzę.
M moim mózgu cały czas chodziło jedno pytanie: Co mam robić? Co mam robić? Ja pierdole nigdy nie byłam tak zakłopotana. O Boże co ja teraz zrobię? W tych wszystkich emocjach szybko się ubrałam i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam dokąd mam iść, więc pomyślałam, że wpadnę do Joe.
Gdy znalazłam się pod jej domem spotkałam Leona. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy krótką rozmowę:
- Jak tam po imprezie?- Spytał
-Całkiem, całkiem.- Skłamałam
-Dokąd się wybierasz?
-Do Johan, a kogo miałabym odwiedzić na tej ulicy?
-Nie wiem, może...mnie.-Zażartował
-Może kiedy indziej- odparłam- spieszy mi się trochę, do zobaczyska w poniedziałek.
-Siema mała
Jak ja nienawidzę jak ludzie mnie tak nazywają. Co ja jestem 5-letnia dziewczynka?
Zadzwoniłam do drzwi domu Joe. Otworzyła mi blondynka. Od razu rzuciła mi się na szyje. Odwzajemniłam ten gest.
-Co cię do mnie sprowadza?-zapytała
-Muszę prosić cię o radę. Proszę pomóż mi.
-Jasne, że ci pomogę. Wejdź do środka.
Weszłam do środka i usiadłam na kanapie w salonie mojej przyjaciółki. Joanna była ubrana w to.
-Co się stało?-spytała
-To jest jakaś totalna masakra , w ciągu paru dnie mój świat stanął na głowie. Mój ex kumpel zjawił się w mieście ze swoimi spedalonymi ziomkami i zaczął mnie przepraszać i mówić jak mu to przykro. Wczoraj gdy byłam piana wykorzystał to i przespał się ze mną. Co ja mam teraz zrobić? Pomóż mi.- "Stara" Izabella pewnie już by dawno się rozkleiła, ale obecna Bella to jędza, która nie wie co to łzy, niczym Sue Sylwester z Glee.
-OMG, co ty gadasz? To jest totalnie B E Z NA D Z I E J N E czytaj beznadziejne- mówiła moja koleżanka- toś się wkopała Bella. Ja na twoim miejscu wykopała bym tego gnoja z mojego życia i kazała zbierać banany na Kilimandżaro.
-Tak, ale to nie jest takie proste. Z jednej strony go nienawidzę, ale z drugiej coś do niego czuję.
-Ogarnij się laska. Nie pomogę ci jeżeli ty masz takie nastawienie. Rozważ wszystkie za i przeciw, a [potem porozmawiamy.- odpowiedziała
-Ok, dzięki za rozmowę, za to, że mogłam się komuś wyżalić, rozważę wszystkie za i przeciw. -oznajmiłam-Pa.
-Pa, bejbe do zobaczenia jutro, buziaczki ode mnie i Mac.

Liam:

Obudziłem się z niezłym kacem. Ale zaraz zaraz, gdzie ja jestem. O kurwa jestem w pokoju Belli. Coś mi świtało, impreza, taniec, Bella, drinki i...... sex. O ja pierdole co ja narobiłem. Gdzie jest Bella? Co ja najlepszego zrobiłem. Szybko ubrałem się i pojechałem do domu. Tam czekali już na mnie chłopaki.
- Jak tam noc, udana?- zachichotać Zayn
- Bardzo, kurwa.-odburknąłem
-Co się stało?- zapytał Harry
-Masakra jakaś, przespałem się z Izabellą ona rano gdzieś uciekła. Skrzywdziłem ją ona mi tego nigdy nie wybaczy, co ja najlepszego zrobiłem?
-Grubo stary, czyli zamiast zbliżać się do niej to tylko się oddalasz?- stwierdził Hazza
-Koniec tej rozmowy mam dość, nie wiem co mam zrobić i nad tym pomyśleć leżąc w wannie i popijając whysky.


niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 5

Całą noc nie przespałam, cały czas myślałam o tym "prezenciku" i tajemniczym L. W końcu gdzieś o 5 nad ranem doszło do mnie, że to pewnie Liam. Jeśli to on to kurwa jest popierdolony myśląc, że dam się zbajerować na coś takiego. I jeszcze ten napis, no chyba mu się coś w głowie poprzewracało. Pół biedy, że dziś sobota. Zdrzemnęłam się na chwilę, a ta chwila minęła o 12:00. Nie wiedziałam co będę dzisiaj robić więc postanowiłam, że napiszę do Joe.

                                                  Hejka, robimy coś dzisiaj?
Po chwili uzyskałam odpowiedź

             Nie mam na dzisiaj żadnych planów więc możemy      iść się pobawić z chłopakami do klubu. Co ty na to?

 Szybko odpisałam:

                                 Jasne chodźmy to dziś o 20 pod klubem?

Odpisała prawie natychmiastowo:

        Ok, godzina 20 pod klubem. To do zobaczyska kochanie :*

Moi rodzice to pracoholicy więc nie będą się o mnie martwić. Całe popołudnie przesiedziałam na kanapie i nic ciekawego nie robiłam. Dopiero gdzieś koło 18 wzięłam się za siebie i zaczęłam przygotowywać się do imprezy. Ubrałam się w to. Moje włosy ułożyłam w artystyczny nieład. Przed klubem czekali na mnie moi znajomi. Na wstępie "dla rozluźnienia" chłopaki postawili nam po drinku. Po trzech Ballantine's ze spritem poszłam na parkiet. W połowie piosenki ktoś do mnie podszedł i złapał mnie za biodra gdy się odwróciłam zobaczyłam...

Liam:

Cały dzień dzień czekałem na jakąkolwiek wiadomość od Belli. Chłopaki widzieli moje zakłopotanie i stwierdzili, że powinienem wyluzować i zabrali mnie do klubu. Po wejściu do klubu zobaczyłem na parkiecie Izabellę. Podszedłem do niej i chwyciłem ją za biodra. Gdy się odwróciła była nieźle zdziwiona i chciała, żebym ją puścił. Nie posłuchałem jej. Zaczęliśmy tańczyć (ona była do tego zmuszona). Zadałem jej pytanie:
-Co mam zrobić byś mi wybaczyła? 
-Nie było cię przez długi okres czasu, nagle się zjawiasz i myślisz, że będzie cudownie?- odpowiedziała 
-Wiem, wiem jestem cholernym zjebem.
-Przynajmniej umiesz się do tego przyznać.- Uśmiechnęła się łobuzersko- Chodź do baru porozmawiamy o przeprosinach przy procencikach. 

Zacząłem się śmiać. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy sobie po martini. Zaczęliśmy opowiadać sobie co robiliśmy podczas gdy siebie nie widzieliśmy. Po paru, dobra parunastu byliśmy już nieźle wstawieni i wtedy zadałem jej pytanie:
- Miałaś mi powiedzieć co mam zrobić żebyś mi  wybaczyła. To co to ma być?

Izabella:

Powoli zaczęłam wybaczać Liamowi. W pewnym momencie zadał mi pytanie co ma zrobić bym mu wybaczyła. Po chwili zastanowienia  odpowiedziałam:
- Prześpij się ze mną.- W życiu bym mu tego nie powiedziała, ale byłam nieźle wstawiona i plotłam co mi ślina na język przyniesie. Podczas tych parunastu miesięcy z jednej strony go nienawidziłam z drugiej martwiłam  się o niego, a z trzeciej mocno go kochałam. Nigdy nie byliśmy razem, ale ja bardzo tego pragnęłam. Potem od jego kolegów dowiedziałam się, że on też. To byłyby przeprosiny. Ja, on wspólna noc, potem wspólne życie. Marzenia ale może... Widziałam jego minę, nie wiedział co powiedzieć, końcu coś odpowiedział. 

- Zawsze o tym marzyłem. Tylko gdzie?
-Mam wolną chatę, rodzice są na delegacji.
-To chodźmy.
Zamówiliśmy taksówkę i po 10 minutach byliśmy pod moim domem. Weszliśmy do środka. 
Liam namiętnie mnie pocałował. Zdjęłam z niego kurtkę i koszulę, on nie pozostał mi dłużny i zrobił to samo. Jego dłonie wędrowały po moim ciele, nagle zjechały na moją pupę i ją ścisnęły. Podskoczyłam i oplotłam swoimi nogami jego biodra. Zaniósł mnie do mojego pokoju i zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania, które były na naszych ciałach. Chłopak położył mnie delikatnie na łóżku i zaczął namiętnie całować moje ciało. Co było dalej to już się chyba domyślacie.       

  1. Mam nadzieję, że rozdział się podoba swoje opinie wyraźcie w komentarzach 

środa, 19 marca 2014

Rozdział 4

Obudziłam się o godzinie 7:00 wstałam i ubrałam się. O 7:30 pod moim domem czekali już na mnie Jack i Leo. Zawsze chodziłam z nimi do szkoły. Moja pierwsza lekcja to język angielski. Na tym przedmiocie jak zwykle siedziałam z Joe. Nie mogłam się w ogóle skupić na słowach nauczyciela cały czas myślałam o Liamie i o jego wczorajszym pocałunku. Nie wiem co on sobie w ogóle wyobrażał. Gdy szliśmy na lunch Joe zapytała się mnie:
- Co ty dzisiaj taka jakaś nieobecna?
- Nic się nie stało widocznie taka aura, ciśnienie.- Skłamałam
-To idź do lekarza.- Zażartował Mac
Nic nie odpowiedziałam, Poszliśmy coś zjeść.


Liam:

"Ja pierdole co ja mam zrobić by mi wybaczyła" od rana takie myśli chodzą mi po głowie. MAM, kiedyś uwielbiała niespodzianki, może coś to zdziała.
Szybko wsiadłem do mojego kochanego samochodu i ruszyłem do centrum handlowego.
Długo chodziłem po sklepach, ale w końcu wybrałem coś co powinno jej się spodobać. Na tym prezencie jest wygrawerowane " BYŁAŚ, JESTEŚ I BĘDZIESZ W MOIM SERCU NA ZAWSZE. TEN DROBNY PREZENT JEST JEDYNIE NAMIASTKĄ JAK JESTEŚ DLA MNIE WAŻNA. TWÓJ NA ZAWSZE L :*"
Podjechałem pod jej dom nie miałem odwagi by zapukać, więc zostawiłem ten drobiazg pod drzwiami.

Izabella:

W szkole jak zwykle ludzie schodzili nam z drogi, wszyscy nas się bali. Nawet nie wiem dlaczego, aaa już wiem chłopaki uwielbiają sobie czasem porobić jaja z innych. W dniu dzisiejszym Jack założył się z Leonem, że poderwie dziewczynę w 2 minuty i jeszcze szybciej z nią zerwie. Stawką była butelka szkockiej whisky.
Jack jak obiecał tak zrobił, podszedł do jakiejś kujonki i zaczął z nią flirtować. Laska szybko dała mu się zbajerować. Jego ostatnie zdanie było mega chamskie:
- Jesteś taka śliczna jak świnia w gównie. Było miło. Ciao.
Oczywiście wygrał zakład bo wszystko trwało może z 3 minuty.
Pożegnałam się z wszystkimi i poszłam do domu. Gdy podeszłam do drzwi mojego domu zauważyłam jakieś pudełko, było zaadresowane do mnie. Weszłam do środka i odpakowałam tajemniczą przesyłkę. W tym momencie moje oczy stały się jak piłeczki pingpongowe. W środku paczki znajdowała się sztabka złota z wygrawerowanym napisem. Po odczytaniu go długo głowiłam się nad podpisem nadawcy. Kurwa kto to L??? stwierdzam, że to Leon, ale po dłuższym zastanowieniu to nie mógł być on ponieważ cały czas był z nami . Ja pierdole kto to może być???



  

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 3

I...
I wpił się we mnie swoimi miękkimi ustami.
 Stałam jak wryta w podłogę, lecz po paru sekundach opamiętałam się i odepchnęłam go od siebie. Nie wiedział co się dzieje, z resztą ja też. W tym momencie nie wytrzymałam i wymierzyłam mu siarczysty policzek.
Zdumiony zapytał:
- Za co to?
- Za co, za co jeszcze się kurwa pytasz!!!- wrzasnęłam
- Chciałem w ten sposób cię przeprosić, że tak długo się nie odzywałem
- Mam cię dość WYPIERDALAJ Z MOJEGO ŻYCIA, NIE CHCE CIĘ ZNAĆ!!!!!!!

Z podkulonym ogonem wyszedł z domu. Kiedy zamknął za sobą drzwi osunęłam się  po ścianie   i cicho zaczęłam płakać, nie wiedziałam co to miało znaczyć do jasnej cholery, pojawia się w moim zasranym życiu i myśli, że wszystko będzie po staremu, to się chyba kurwa zdziwi.
  JA IZABELLA MARIA VANESSA NIXON, NIE JESTEM JUŻ MIŁĄ, SYMPATYCZNĄ I UROCZĄ DZIEWCZYNKĄ. JESTEM PODŁĄ JĘDZĄ BEZ SKRUPUŁÓW.

I to wszystko przez nijakiego Liama Payne. To on mnie zostawił na pastwę losu bez żadnych kontaktów z nim- z moim najlepszym kumplem od czasów podstawówki. Kiedyś mogłam mu powiedzieć wszystkie moje największe sekrety, a teraz dupa. Moimi najlepszymi kumplami to Jack, Leo, Joe i Malcolm- szkolna elita, wszyscy się z nami liczyli, podziwiali i nie nawiedzili. Byliśmy postrachem całej szkoły, ja nikomu nic nie zrobiłam ale moi znajomi i owszem.Lubię ich ale....... to nie są przyjaciele na zabój.
  Dobra koniec tych rozczuleń idę się napić wódki z colą bo mi coś chyba ciśnienie skoczyło.


Liam:

 Wróciłem do mojego domu, w nim już czekali na mnie chłopaki.
- I co tam już lepiej?- zapytał Haza
-Kurwa, chyba jedynie w moich snach i marzeniach, nienawidzi mnie.- Odpowiedziałem
-Na pewno nie jest aż tak źle. - Odparł Lou
-Taaaa jasne jeszcze mnie boli mój policzek.
- Musisz dać jej trochę czasu, ale sam nie możesz się poddać Daddy.- Wtrącił się Malik
Zamyśliłem się on ma chyba rację, dam jej trochę czasu ale sam nie odpuszczę







Mam nadzieję że się podoba, proszę wyraźcie swoje opinię w komentarzach. Napiszcie co się podoba co nie. Z góry dzięki pa

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 2

I wtedy Liam powiedział, że mi pomoże. Byłam nie chętna, ale zgodziłam się. Gdy robiłam Latte, Liam zapytał się mnie:
- Czy możemy potem porozmawiać w cztery oczy?
-Jeżeli jest to konieczne.- Odburknęłam.
-Dlaczego jesteś dla mnie taka oschła?-zapytał.
-Myślałam, że porozmawiamy potem.
Ze spuszczoną głową odszedł i usiadł na kanapie pomiędzy Zaynem i Harrym. P chwili przyniosłam im kawę i zaczęliśmy rozmawiać:
-Jak się poznałaś z Liamem?- zapytał Naill
- To długa historia- odpowiedziałam
-Mamy dużo czasu- powiedział Zayn
-A Liam wam nie opowiadał?
-Coś tam o tobie wspominał ale nigdy nie  opowiadał nam jak się poznaliście.- oznajmił Louis
-No dobra opowiem wam skróconą wersję tej "przecudownej" opowieści. A więc mieszkaliśmy w tej samej miejscowości, po sąsiedzku, spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu od najmłodszych lat. Byliśmy nierozłączni, był dla mnie najlepszym przyjacielem, ale...
-Czekaj, czekaj, czekaj... jak to byliście? Myślałem, że nadal jesteście?- zapytał Hazza
-Nadal jesteśmy, ale nie spędzamy z sobą tyle samo czasu co kiedyś- skłamałam
-Aaaaaa, już rozumiem- odpowiedział loczek
Długo jeszcze rozmawialiśmy na różne tematy, w pewnym momencie chłopaki stwierdzili, że muszą już iść, ponieważ (cytuje) " chcą poznać okolice". Gdy wyszli zostałam sam na sam z Liamem.
-No to o czym chciałeś ze mną pogadać?- zapytałam
-O nas
-Jak to o nas, przecież wszystko się skończyło wtedy gdy do mnie zadzwoniłeś informując mnie, że zostałeś przyjęty do x- factora i że przeprowadzasz się do Londynu.
-Musiałem się przeprowadzić.
- Ale mogłeś do mnie dzwonić lub coś.
-Wiesz ile razy próbowałem, ale nie miałem odwagi.
-CO TY SOBIE KURWA WYOBRAŻASZ, WRACASZ ZE SWOJEJ ZAJEBISTEJ WILLI NA STARE ŚMIECI I MYŚLISZ, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE PO STAREMU!!!!!!!!!!-krzyknęłam.

W tym momencie mocno mnie do siebie przytulił i.....



------------------------------------------------------------------------------------------------------------Proszę napiszcie co,ś zwróćcie mi uwagę na coś , może chcecie jakie wątki mają wystąpić w opowiadaniu. PROSZĘ, PROSZĘ , PROSZĘ :) :) :) :)



niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 1

Gdy obudziłam się rano, doszło do mnie, że dziś odwiedza mnie mój dawny przyjaciel- Liam Payne. Przyjdą wraz z nim jego kumple z 1D. Przed jego udziałem w brytyjskim X-Factorze byliśmy nie rozłączni.
Mówiłam mu o wszystkim i on mi też. Kochałam go jak brata, a on mnie zostawił. Wyjechał do Londynu i zamieszkał z Harrym, Zaynem, Louisem i Naillem. Od 2010 roku zadzwonił do mnie może z 5 razy i zapytał tylko co u mnie. Co mu miałam odpowiedzieć- Hej, straciłam najlepszego kumpla, ale ogólnie spoko. Nie, zawsze odpowiadałam mu to samo- spoko,spoko, po staremu. Parę dni temu zadzwonił do mnie i oznajmił, że wraca i chce mi przedstawić chłopaków.  Nie wiedziałam co mu mam odpowiedzieć, więc wydukałam jedynie- ok, ale w mojej głowie myślałam co innego- koleś ogarnij się nie widziałam cie 4 lata i teraz chcesz tak sobie po prostu wrócić i pewnie będziesz myślał, że jest ok, ale tak wcale nie jest zawiodłam się na tobie, nie chcę cię znać, więc wypieprzaj z mojego życia.
Poszłam wziąć szybki prysznic, musiałam się streszczać, bo Liam ze znajomymi zajrzą do mnie za ok 45 minut. Założyłam na siebie jeansy i luźny szary T-shirt. Zbiegłam po schodach do kuchni i strzeliłam sobie jajecznicę. Po tym bardzo sycącym śniadaniu usiadłam przed telewizorem i  włączyłam MTV. Wtedy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Liama z resztą. Mój ex-friend trochę się zapuścił, mógłby się ogolić.
Liam nie pewnie powiedział: - Cześć
Odpowiedziałam: - Hej
Liam: To są moi kumple to jest Harry, Louis, Naill i Zayn.
Wszyscy jak jeden mąż powiedzieli: - Hejka!
Odpowiedziałam: -Siema, zapraszam do środka.

Zaproponowałam im kawę. I wtedy....



----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że się podoba, swoje opinie wyrażajcie w komentarzach. Pozdrawiam tm3937809 :D.