niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 11

Izabella:

Dojechaliśmy do domu chłopaków, byłam przerażona tym co się stało. Najbardziej martwiłam się o Caroline, całą drogę leżała bez ruchu, nie wiedziałam co się stało, być może to coś poważnego. Wysiadłam z samochodu, teraz wszystko do mnie dochodziło ze zdwojoną siłą. Nawet nie wiem kiedy Liam złapał mnie z rękę i mocno objął mnie ramieniem. Byłam tak mocno zszokowana, że bez zastanowienia wtuliłam się w niego. W tym samym czasie Louis delikatnie wyciągał z samochodu moją znajomą. Li zaprowadził mnie do swojego pokoju, usiadłam na wielkim łóżku.
- Odpocznij trochę.- oznajmił łagodnym tonem Liam- jak wypoczniesz wyjaśnię ci całą tą sprawę.
W tym momencie wyszedł i zostawił mnie z mętlikiem w głowie. Cóż miałam począć, byłam strasznie zmęczona i za parę chwil odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Liam:

Wyszedłem z pokoju i od razu zacząłem układać sobie w głowie co powiem Belli po jej obudzeniu. Zszedłem na parter, był już tam lekarz, oglądał mocno poranioną dziewczynę. Kim ona w ogóle była. Po chwili zastanowienia doszło do mnie, że to "pracownica" Wanga. Znałem jej historie. Ojciec oddał ją temu okrutnikowi za kasę na dragi. Współczuję tej dziewczynie, pewnie nie zna prawdziwej wersji. Miała tylko 9 lat i już trafiła do piekła na ziemi. Nawet nie zauważyłem kiedy stanął obok mnie Louis.
- Co tam z Bellą?- zapytał
- Na razie śpi, ale nie mam bladego pojęcia jak wytłumaczyć jej to zdarzenie.- myśl o tym jak zareaguje wywołuje u mnie gęsią skórkę- A tak ogółem, co ta dziewczyna tutaj robi?
- To Caroline, poznała ją Izabella u Wanga. Stanęła w jej obronie. Ona kontra ochroniarz to i tak dobrze się skończyło. Mam nadzieję, że nic poważnego jej nie będzie.
- To silna dziewczyna. Pomożemy jej w stanięciu na nogi. To co przeżyła zostawiło w jej głowie jakiś ślad.
Chwilę przypatrywaliśmy się pracy naszego znajomego lekarza. Robił jej jakieś dziwne badania. Po jakiś 30 minutach podszedł do nas.
- Witajcie, jeśli chodzi o tą niewiastę, jest bardzo silna, ale ma połamane parę żeber i jest bardzo osłabiona. Przepisałem jej parę witamin i suplementów by szybko z tego wyszła. Jeśli chodzi o żebra niech się nie przesila i  dużo odpoczywa. Wstąpię do was za 2 tygodnie i zobaczymy co dalej.- Odpowiedział i wyszedł.
Louis do niej podszedł i wziął na ręce, zaniósł ją do pokoju. Usiadłam w kuchni, i wyglądałem przez okno. Widok rozciągał się na piękny las. W pewnym momencie poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłem się i zobaczyłem stojącą za mną Izabellę. Wyglądała tak ślicznie. Ahh... anioł w ludzkiej postaci, kobieta mojego życia, królowa mojej duszy. HALLO ziemia do Liama.
- Liam, miałeś mi chyba coś powiedzieć.-wypowiedziała ta frazę ze stoickim spokojem, jakby nie ona.
- Więc, Bell, miałem ci to powiedzieć już dawno temu, ale nie miałem odwagi.
-C'man Li nie mam całej wieczności na twoje wodolejstwo, mów prosto z mostu.- i wróciła.
- No to tak......

***********
Nie dodawałam odcinków przez długi czas i nie mam żadnego usprawiedliwienia, może tylko szkoła i przepraszam poprawię się.

1 komentarz:

  1. super :)
    zapraszam do mnie :D
    http://onedirection-foreveryoung1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń